Polska Grupa Górnicza notuje blisko pół miliarda straty rocznej, nie powstrzymuje to jednak przed przeznaczeniem 300 mln zł na czternastki dla górników i ogłoszeniem wzrostu ich uposażeń o 6%.
Eksperci podkreślają, że w wyniku spadających cen węgla i efektywności wydobycia, spółka może mieć niebawem problem z utrzymaniem płynności finansowej.
Nierentowne kopalnie ciągną na dno nie tylko PGG. Ostatnie odpisy amortyzacyjne spółek dorzucających się do górników: PGNiG 272 mln zł, PGE 79 mln zł, Energa 65 mln zł, Enea 53 mln zł. Jak kończyna jest zakażona to się ją amputuje, a nie przenosi gangrenę na zdrowe organy.
— Paweł Musiałek (@Pawel_Musialek) February 18, 2020
Czarne chmury nad Polską Grupą Górniczą
-fatalna koniunktura na rynku węgla, który jest dziś bardzo tani.
-raport NIK mówiący o kompletnym fiasku reformy górnictwa realizowanej od 2015 r.
-427 mln zł straty PGG za 2019 r.
Kto się tym przejmuje? Wygląda na to, że nikt. Przecież i tak pomogą politycy więc po co się martwić ryzykiem utraty płynności? Górnicy związkowcy wiedzą, że skuteczny protest to protest przedwyborczy.
Dla obozu rządzącego wybory prezydenckie to być albo nie być. Zjednoczona Prawica nie dysponuje wystarczającą liczbą głosów, aby odrzucić weto prezydenta. Tymczasem po spokojnej pierwszej kadencji pojawiają się pierwsze turbulencje. Przypomnijmy sobie chociażby obraźliwy gest posłanki Joanny Lichockiej podczas debaty o przekierowaniu dodatkowych środków na onkologię czy rekordowa inflacja jak również spadający wzrost gospodarczy.
Tym razem myślimy, że pani Lichocka schowa paluch...